Miejski Ogród Botaniczny to miejscówka, którą ostatnio omijamy, ponieważ nie wolno tam wejść z psem. Więc, korzystając z okazji, że Niura jest z moją mamą w mieszkaniu po babci, postanowiliśmy się wybrać do ogrodu i pooglądać kwiatuszki.
Ogród botaniczny to miejsce, które znam i odwiedzam od dziecka. Kiedy byłam mała, moja mama zabierała mnie tam na spacery. W ogrodzie nie brakowało atrakcji dla małej mnie: ciesząca oko zieleń, duży plac zabaw, stawek z łabędziami i kaczkami, ogródek skalny, bajoro pełne topików i wodnych ślimaków... Potem, jako nastolatka i osoba dorosła, znajdowałam tam spokój i nierzadko ukojenie.
Bo ogród botaniczny to taka oaza. Znajduje się obok ruchliwej drogi i stadionu, ale wchodząc tam człowiek czuje się jakby faktycznie znalazł się w jakiejś enklawie. W każdym razie ja zawsze tak się tam czułam.
Z tych wszystkich powodów ważne dla mnie jest odwiedzanie ogrodu botanicznego z najważniejszym człowiekiem w moim życiu. :)
Spacer był też pretekstem do przetestowania mojego nowego zakupu - lustrzanki cyfrowej Canon EOS 2000D.
Używanie lustrzanki wydawało mi się zawsze ekstremalnie skomplikowane... Ale okazało się, że to nieprawda. :) Fakt, że różni się od bezlusterkowców, a na pewno od gównokompaktów, a i jest nim trudniej operować, niż telefonem (no shit).
Jak wyszły zdjęcia - możecie zobaczyć poniżej. Niektóre są ok, inne wymagają dopracowania, część nie udała się w ogóle, ale uczę się obsługi nowego sprzętu i widzę już część błędów jakie można przy nim popełnić.
No kochana, test zaliczony!
OdpowiedzUsuńPiękne miejsce, fragmentami jak tajemniczy ogród!
Takie ozdoby włóczkowe dla rzeźb i drzew widywałam w Wielkopolsce:-)
Super spacer, dziękuję!
Czadowe zdjęcia! Lubię jesień w twoich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńWow - piękne zdjęcia! Również uwielbiam ogrody ♥️. Pozdrawiam Cię serdecznie i zapraszam do mnie 🙂
OdpowiedzUsuń