wtorek, 18 czerwca 2024

17.06 i 18.06.2024 - parkowo

 Dziś będzie mało tekstu, ale za to sporo zdjęć. :)

Pogoda niestety nie sprzyja - normalnie wyjść z domu można dopiero po 19:00. W mieszkaniu też jest okropnie gorąco. Bardzo źle znoszę upały, mój facet również, a to dopiero początek... Interakcje z ludźmi i dużo bodźców na spacerach też trochę siadają nam na psychikę. Wierzę, że to przejściowe - w końcu rok temu, kiedy Koperek i śp. Malinka były malutkie, też nie było nam łatwo. Nauczymy się obyczajów Niury i nauczymy się olewać ludzi. 

Wczoraj byliśmy w najbliższym parku, ale spędziliśmy tam sporo czasu. Nic szczególnego czy niepokojącego się nie wydarzyło, więc pozwólcie, że tylko podzielę się z Wami zdjęciami. :)






























Dziś z kolei wybraliśmy się do innego parku. Również nie znajduje się jakoś daleko, a jest dość duży i stanowi fajne miejsce do spędzania czasu w ciepłe dni - chociaż jeszcze 20 lat temu uchodził za jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Zabrzu. 

Wcześniej zahaczyliśmy o paczkomat - bo obiecałam wysłać niepotrzebną nam karmę dla kitku (nasze mają zmienioną dietę) do pani, która ratuje różne biedy, ale nie ma fundacji. 

Chodziliśmy sobie, ale zmęczenie z całego dnia (wcześniej byliśmy jeszcze na zakupach) zaczęło się nam dawać we znaki. W parku wszystko było ok, niestety kiedy zaszliśmy na taki duży plac, który znajduje się pośrodku parku, jest tam duża fontanna, jakieś kawiarnie i zawsze kręci się sporo ludzi - Niurka niespodziewanie bardzo się wystraszyła. Zaczęła się strasznie szarpać i rzucać na smyczy, miała podkulony ogon i wyglądała, jakby chciała uciec jak najdalej. Bardzo nas to zestresowało, bo sami jesteśmy neurotycznymi histerykami, ale szybko poszliśmy z nią w spokojniejsze miejsce, żeby ochłonęła. Po chwili dostała swoje ciasteczko i już było ok. W pierwszym momencie myślałam, że może ugryzł ją jakiś owad, ale nie - najprawdopodobniej wystraszyła się ogromnych ilości ludzi, a zwłaszcza dzieciaków na rowerach i hulajnogach. Bo niestety, ale Niurka boi się rowerów, hulajnóg, rolek itp., a dotąd żyła w bardzo spokojnej i cichej okolicy, więc sądzimy, że przytłoczył ją nadmiar bodźców. 

Do domu wróciliśmy po 21:00 i padliśmy na twarz. :)



























2 komentarze:

  1. Piesek bardzo fotogeniczny, ale i miejsca spacerów ciekawe.
    Kwietniki to prawdziwa sztuka florystyczna:-)
    Ja tez nie zawsze mam ochotę na towarzystwo, dlatego często z mężem idziemy w pola...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, ale niestety jeszcze nie umiem robić jej fajnych zdjęć, bo dotąd fotografowałam tylko kotki. :D Na ogół śpiące. :D
      Ostatnio wpadł mi w oko również kwietnik w kształcie ogromnego pawia. :) Tam, gdzie mieszkała wcześniej Niurka, też są pola, stawik, las itp., więc było gdzie z nią spacerować... a w centrum miasta (notabene Niurka mieszkała kiedyś w Zabrzu w bloku, zanim znajomi się przeprowadzili) musimy często kombinować. :)

      Usuń